Do komendanta policji w Łodzi trafił list mieszkańca 75-letniego mieszkańca Zelowa. Mężczyzna był tak poruszony zachowaniem policjantów, że postanowił im podziękować. W wiadomości poinformował, że brał udział w wypadku drogowym, a mundurowi, którzy przyjechali na miejsce, bardzo dobrze się nim zaopiekowali.
- Ta sytuacja miała miejsce 26 października 2023 roku w Zelowie, w powiecie bełchatowskim, gdzie doszło do potrącenia 75-letniego rowerzysty. Mężczyzna leżał na drodze z obrażeniami odniesionymi na skutek zdarzenia – przekazuje Iwona Kaszewska, rzecznik bełchatowskiej policji.
Zelowianin leżał na ziemi i trząsł się z zimna
Na miejsce wezwane zostały służby, jako pierwsi zjawili się policjanci z zelowskiego komisariatu, którzy ruszyli na pomoc poszkodowanemu cykliście. Mężczyzna w liście opisał przebieg interwencji. Jak przekazuje, mundurowi zaopiekowali się nim aż do przyjazdu Zespołu Ratownictwa Medycznego.
- Chroniąc leżącego mnie na betonie od zimna trzęsącego się. Zdjęli własne kurtki policyjne, jedną podkładając mi pod głowę, a drugą przykrywając mnie – pisze w liście zelowianin.
Mężczyzna trafił do szpitala w Bełchatowie, doznałem złamania kości udowej prawej. Odzyskał już częściowo sprawność, dlatego postanowił teraz wysłać wiadomość. Jak przekazują mundurowi taki list i podziękowania mieszańców zawsze motywują ich do działania i lepszej służby.
- Słowa autora tych podziękowań stanowią dowód na to, że największą satysfakcję w policyjnej służbie sprawia pomoc drugiemu człowiekowi. Sytuacje takie jak ta motywują do działania, służby i pomocy w myśl dewizy "Pomagamy i Chronimy", która każdego dnia przyświeca policjantom z Komendy Powiatowej Policji w Bełchatowie – podsumowuje Iwona Kaszewska.
Dyżurny bełchatowskiej komendy bohaterem
Warto również przypomnieć historię dyżurnego z bełchatowskiej komendy, który już dwukrotnie w ostatnim czasie uratował czyjeś życie. W naszym regionie doszło bowiem do bardzo podobnych sytuacji dotyczących osób w kryzysie emocjonalnym, chcących odebrać sobie życie. Wówczas do akcji ruszyli policjanci oraz dyżurny Jan Adamczyk.Pierwsze zdarzenie miało miejsce w lutym, wówczas do Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego, zgłosiła się kobieta, która bała się o swojego znajomego. Dzwoniąc pod numer alarmowy 112, przekazała, że mężczyzna w kryzysie emocjonalnym znajduje się gdzieś w lesie. Dyżurny dodzwonił się do mężczyzny i podczas długiej cały czas uspokajał go. Zdobył też informację o miejscu jego pobytu i natychmiast wysłał tam patrol policji. Finalnie mężczyźnie nic się nie stało. Trafił do szpitala, gdzie zajęli się nim specjaliści.
Do drugiej podobnej sytuacji doszło w marcu. Wówczas do bełchatowskiej komendy zgłosił się mężczyzna w kryzysie emocjonalnym, który poinformował jedynie, że znajduje się na 10 piętrze w jednym z bloków w Bełchatowie. Również tym razem rozpoczęła się walka z czasem, a dyżurny Adamczyk ponownie prowadził kilkunastominutową rozmowę telefoniczną z mężczyzną. Patrol znalazł bełchatowianina, gdy jeden z mundurowych usłyszał głośną rozmowę dochodzącą z okna bloku.
- Idąc tym tropem, policjanci dostrzegli osobę znajdującą się na parapecie okiennym. Okazało się, że mężczyzna, siedząc w oknie na 10 piętrze bloku, głośno prowadził rozmowę telefoniczną z dyżurnym policji. Policjanci natychmiast znaleźli się obok mężczyzny i ściągnęli go z okna – mówi Iwona Kaszewska.