Minęło właśnie czternaście lat od chwili pierwszej synchronizacji bloku 858 MW w Elektrowni Bełchatów z siecią elektroenergetyczną. Przypomnijmy, że to historyczne wydarzenie miało miejsce 10 czerwca 2011 roku - dokładnie o godz. 13.10. Kilka miesięcy później, we wrześniu nastąpił rozruch, a w uroczystości z okazji otwarcia udział wziął premier Donald Tusk, nazywając nowy blok „perłą w koronie polskiej energetyki”. I rzeczywiście – bełchatowski gigant imponował skalą: chłodnia kominowa sięgała 180 metrów, a kocioł parowy miał 130 metrów wysokości. Jednostka została połączona z krajowym systemem przez specjalnie wybudowaną 40-kilometrową linię wysokiego napięcia.
- Ten blok, to jest perła w koronie polskiej energetyki. Najnowocześniejszy w Polsce, a i w całej Europie, możemy znaleźć zaledwie kilka porównywalnych instalacji. Jak się dowiedziałem, ten blok mógłby zaopatrzyć w prąd całą aglomerację warszawską – powiedział Donald Tusk podczas wizyty w 2011 roku.
Na placu budowy pracowali Hindusi, Niemcy, Czesi czy Francuzi
Postawienie nowego bloku w Elektrowni Bełchatów samo w sobie było gigantycznym przedsięwzięciem, wymagało ogromu przygotowań i zaangażowania setek ludzi. Budowa bloku 858 MW rozpoczęła się w 2007 roku we współpracy z firmą Alstom. W sąsiedztwie działających dwunastu bloków elektrowni powstał ogromny plac budowy. Pojawiły się olbrzymie dźwigi, ciężki sprzęt i tłumy robotników z całego świata.Szacowano wówczas, że na placu budowy w szczytowym momencie pracowało nawet do 2 tysięcy osób z kilkunastu krajów. Razem energetycznego giganta wznosili Czesi, Ukraińcy, Anglicy, Francuzi, Niemcy, a także Szwajcarzy, Bułgarzy i Hindusi. Ci, którzy pracowali wówczas na tym ogromnym placu budowy, przyrównywali go nieco żartobliwie do „wieży Babel”.
Był "perłą w koronie", ale zostanie wyłączony...
Ciekawostką jest, że prezes Jacek Kaczorowski był przesądny, dlatego nowy blok w elektrowni Bełchatów został „ochrzczony” jako czternasty, choć tak naprawdę był trzynastą jednostką wytwórczą w tym ogromnym zakładzie.Choć minęło zaledwie 14 lat od uruchomienia jednostki, to jej dni są już niestety policzone. Zgodnie z założeniami Terytorialnego Planu Sprawiedliwej Transformacji, od 2030 roku Elektrownia Bełchatów ma rozpocząć wygaszanie bloków węglowych, a ostatnie jednostki znikną do 2036 roku. Bełchatowska „czternastka” – nazywana „perłą w koronie polskiej energetyki” – może więc zakończyć swój żywot szybciej niż ktokolwiek się spodziewał. To paradoks naszych czasów: monumentalna inwestycja, która jeszcze niedawno była wizytówką przemysłu, dziś stoi u progu energetycznej emerytury…
Komentarze (0)