Głośnym echem w całym kraju odbił się reportaż „Tygodnika Podhalańskiego”, który opisał wizytę burmistrza Zelowa wraz z kilkoma osobami w zakopiańskim hotelu „Radisson”. Autorzy reportażu, opierając się na relacjach obsługi hotelu, opisali zdarzenia z 8 lutego. Z relacji gazety dowiadujemy się, że podczas imprezy w jednym z pokojów hotelowych na stole miał leżeć „biały proszek przypominający narkotyki”, a obok... broń palna. Według autora reportażu, miało dojść do sytuacji, w której jednemu z kelnerów przez pół godziny nie pozwolono wyjść z pokoju. Całe zdarzenie zakończyło się wizytą policji, która jednak nikogo nie zatrzymała, a same doniesienia o broni palnej i białym proszku nie potwierdziły się.
Burmistrz Tomasz Jachymek wszystkiemu zaprzeczył, publikując specjalne oświadczenie, w którym stwierdził, że działania gazety mają "charakter pomawiający, a ich głównym celem jest próba politycznego ataku i wykreowania sensacji".
Teraz cała sprawa przybrała dość nieoczekiwany obrót, bo… burmistrz Zelowa złożył zawiadomienie do prokuratury w sprawie naruszenia nietykalności cielesnej i gróźb, jakich miał dopuścić się autor artykułu. Do zdarzenia miało dojść podczas wizyty dziennikarza w Zelowie, gdy ten próbował przeprowadzić wywiad z burmistrzem. Ślad po tym, co działo się wówczas, został w sieci. Na twitterowym profilu „Tygodnika Podhalańskiego” pojawiło się nagranie, na którym widać, że burmistrz próbuje odebrać reporterowi telefon, którym ten go nagrywał. Słychać szamotaninę i słowa dziennikarza, który mówi: „Będzie mnie pan szarpał?”. Czy wówczas mogło dojść do rękoczynów?
Jerzy Jurecki, dziennikarz i wydawca „Tygodnika Podhalańskiego”, doniesieniem do prokuratury jest zaskoczony. Jak relacjonuje, przygotowując materiał na temat wydarzeń w hotelu w Zakopanem, przyjechał do Zelowa, aby zadać kilka pytań burmistrzowi. W tym celu pojawił się na sesji rady miejskiej. Wszystko działo się w zelowskim Domu Kultury.
- Wszyscy byli zaskoczeni, że jestem na sali. Przewodniczący zapytał o powód mojej wizyty. Odpowiedziałem, że sesje są otwarte i mogę tutaj być. Po chwili wyczuwalna była konsternacja na sali, być może burmistrz domyślił się, jaki jest cel moje wizyty – mówi Jerzy Jurecki.
Po chwili burmistrz wyszedł z sesji. Dziennikarz poszedł za nim i poinformował, że chciałby zadać kilka pytań do reportażu. Wyjął telefon i próbował nagrywać rozmowę.
- Wtedy burmistrz rzucił się na mnie, aby mi zabrać telefon. Po chwili pojawił się drugi mężczyzna i wspólnie próbowali mi ten telefon wyrwać z ręki. Byli w stosunku do mnie agresywni. Wydaje mi się, że potem burmistrz miał wyrzuty sumienia, bo podszedł do mnie i powiedział, że po sesji może mi jednak udzielić wywiadu – opowiada Jerzy Jurecki.
Rozmawiali około pół godziny. Jak wspomina, wówczas nawet nawiązali do tego, że burmistrz niepotrzebnie go szarpał. Zapewnia jednocześnie, że wobec samorządowca nie użył siły.
- Ktoś poradził panu burmistrzowi złożyć doniesienie, że to ja go pobiłem. Odwrócili kota ogonem – mówi Jurecki.
Jak dodaje, o toczącym się postępowaniu dowiedział się od prokurator prowadzącej sprawę.
- Pani prokurator zadzwoniła do mnie, że jest złożone doniesienie i będę przesłuchiwany. Powiedziała wprost - złożono doniesienie o tym, że ja poszarpałem burmistrza – mówi dziennikarz. - Nie jestem agresywny, nigdy w życiu nikogo nie pobiłem, ani nie poszarpałem – dodaje.
O sprawę zapytaliśmy również pełnomocnika burmistrza Zelowa. Ten jednak nie zechciał szerzej skomentować doniesienia złożonego do bełchatowskiej prokuratury.
- Z uwagi na dobro postępowania, a w szczególności biorąc pod uwagę jego wczesny etap nie mogę udzielić informacji na temat sprawy w kontekście tak postawionego pytania – napisał adwokat Marcin Lewcio, pełnomocnik burmistrza.
Złożone doniesienie potwierdziła jednak prokuratura.
Magdalena Czołnowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie przekazała, że wpłynęło zawiadomienie o przestępstwie złożone przez burmistrza Zelowa. Dotyczy ono czynów naruszenia nietykalności cielesnej oraz zmuszania przemocą i groźbą bezprawną do określonego zachowania.
- Uczestnikiem zdarzenia miał być jeden z dziennikarzy „Tygodnika Podhalańskiego”. Obecnie prowadzone jest postępowanie sprawdzające – mówi Magdalena Czołnowska.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.