Cała sytuacja miała miejsce w nocy z soboty na niedzielę, 15 października, w Zelowie. Tuż po godzinie 2 w nocy dyżurny bełchatowskiej policji dostał informację o osobie, która może być w stanie zagrażającym życiu i zdrowiu.
- Zgłaszający poinformował, że razem z kolegą pili alkohol, a teraz kolega nie daje oznak życia – relacjonuje Iwona Kaszewska, rzecznik prasowy bełchatowskiej policji.
Jak dodaje, policjanci wiedząc, że w takiej sytuacji liczy się każda sekunda, szybko pojawili się na miejscu. Pod wskazany adres dotarli też ratownicy medyczni.
- Okazało się, że obaj mężczyźni byli kompletnie pijani, a 47-latek dzwonił na numer alarmowy, informując o sytuacji, która w rzeczywistości nie miała miejsca. Obaj mieszkańcy Zelowa stwierdzili, że czują się dobrze i nie potrzebują pomocy – opowiada Iwona Kaszewska.
Jak przekazała, wobec mężczyzny, który zadzwonił na policję, zostanie skierowany wniosek o ukaranie do sądu. Odpowie za wykroczenie dotyczące wywołania niepotrzebnej czynności służb ratunkowych.
- Nieuzasadnione wezwanie policji, ratowników medycznych, czy innych służb jest wykroczeniem. Oprócz konsekwencji prawnych i finansowych, pamiętajmy o tym, że blokując telefon alarmowy uniemożliwiamy połączenie osobie, która naprawdę może tej pomocy potrzebować. Zaangażowanie służb do fikcyjnego zgłoszenia powoduje, że w tym czasie osoby niosące pomoc nie mogą być w miejscu, gdzie taka pomoc jest konieczna – ostrzega bełchatowska policja.