„Pracownicy często pracują za trzech, ale na podwyżki pieniędzy nie ma” – tak na początku września sytuację w sieci marketów Kaufland opisywał bełchatowianin Wojciech Jendrusiak, przewodniczący OPZZ Konfederacja Pracy w Kauflandzie. Atmosfera wśród pracowników jest coraz bardziej napięta i wygląda na to, że nie będzie wcale lepiej, bo jak na razie, widoków na kompromis nie widać. W ostatnich dniach, w centrali Kauflandu, doszło do spotkania pomiędzy związkiem zawodowym i pracodawcą, jednak rozmowy zakończyły się fiaskiem.
- Rokowania w trwającym sporze zbiorowym o podwyżki w Kauflandzie zostały zakończone podpisaniem protokołu rozbieżności. Brak propozycji ze strony pracodawcy powoduje, że już wkrótce dojdzie do ostatecznych rozmów przy udziale mediatora wskazanego przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. To oznacza, że do strajku jest coraz bliżej i jest możliwy nawet tej jesieni – napisał w mediach społecznościowych Wojciech Jendrusiak.
Jakie są żądania pracowników?
Skąd spór zbiorowy w niemieckiej sieci? Związkowiec wskazuje, że ludzie pracujący w Kauflandzie są przemęczeni, coraz częściej zdarzają się przypadki rezygnacji z pracy ze względu na presję ze strony przełożonych. Narzekają też na kiepskie wynagrodzenia. Dlatego domagają się m.in. 1,2 tys. zł podwyżki, zaprzestania łamania prawa przez niemiecką sieć oraz przestrzegania wolności związkowych. Związkowcy przyznali, że tworzą już fundusz strajkowy i przygotowują się do dalszych etapów w ramach procedury sporu zbiorowego. Jak podkreślają, pracownicy są na tyle zdeterminowani, że protest jest bardzo realny.
Już na początku września Kaufand w przesłanym oświadczeniu stwierdził, że postulat podwyżek w wysokości 1,2 tys. zł, które miałyby wejść od stycznia 2026 roku dla wszystkich pracowników jest „nierealny do zrealizowania”. Głównie ze względu na obecne uwarunkowania ekonomiczne, jak i standardy obowiązujące w branży handlowej.
- Tak wysoka podwyżka, obejmująca wszystkich pracowników, mogłaby doprowadzić do poważnego zachwiania stabilności finansowej firmy, a w konsekwencji godzić także w interes samych pracowników. Chcielibyśmy podkreślić, że co roku przeprowadzamy proces przeglądu i aktualizacji wynagrodzeń, a podwyżki są planowane również od stycznia 2026 roku – przekazało wówczas biuro prasowe sieci Kaufland.
Czy dojdzie do paraliżu sklepów?
Zapewniono też, że regularnie analizowana jest sytuacja rynkowa, a spółka „dostosowuje poziom wynagrodzeń tak, aby były one konkurencyjne w sektorze handlowym”. Podkreślono, że cele niemieckiej sieci jest budowanie "stabilnych i atrakcyjnych miejsc pracy", a interes pracowników traktowany jest priorytetowo.Czy w Kauflandzie dojdzie więc do strajku generalnego, a pracownicy odejdą od kas, co mogłoby sparaliżować działalność wielu sklepów? Przekonamy się o tym już tej jesieni, ale wiele wskazuje, że takie scenariusz jest bardzo realny.
Komentarze (0)