Energetycy nie tylko z Bełchatowa, ale także z innych zakątków kraju, w których działają elektrownie należące do Polskiej Grupy Energetycznej, biorą dziś udział (9 sierpnia) w centralnych obchodach Dnia Energetyka, organizowanych przez PGE GiEK. W Bełchatowie zaplanowano uroczystą akademię, podczas której wręczone zostaną medale i wyróżnienia. Nie zabraknie też okolicznościowych przemówień władz PGE i życzeń dla pracowników.
Z tej okazji postanowiliśmy przypomnieć na historycznych zdjęciach, jak powstawała Elektrownia Bełchatów, która wciąż jest największą w Europie elektrownią opalaną węglem brunatnym. Ma ona ponad 68 proc. udziału w krajowej produkcji energii elektrycznej wytwarzanej na bazie węgla brunatnego, a moc zainstalowana stanowi 13 proc. mocy zainstalowanej w energetyce zawodowej. W elektrowni pracuje obecnie 12 bloków, w tym 11 bloków, które oddano do użytku w latach 1981 - 1988 oraz blok o mocy 858 MW, oddany do komercyjnej działalności 1 października 2011 r. Moc zainstalowana elektrowni wynosi 5096,7 MW, a osiągalna 5102 MW.
Zaczęło się od… poszukiwań ropy i gazu
Historia bełchatowskiej elektrowni zaczęła się w grudniu 1960 roku od poszukiwań… ropy i gazu. To właśnie wtedy w niewielkiej wiosce Piaski przy okazji wierceń poszukiwawczych na głębokości 70 metrów odkryto olbrzymie pokłady węgla brunatnego. Cztery lata później Minister Górnictwa i Energetyki wydał zarządzenie w sprawie przygotowania budowy „Kombinatu Górniczo-Energetycznego Bełchatów”.
Pierwsze optymistyczne założenia zakładały 30-letni okres eksploatacji, a roczne wydobycie szacowano na 49-64 mln ton brunatnego paliwa, co odpowiadało elektrowni o mocy 6000-8500 MW. Plany odłożono jednak na później. Powodem była zapaść w eksporcie węgla kamiennego, która spowodowana była nadmiarem produkcji tego paliwa w krajach Europy zachodniej. Decydenci obawiając się bezrobocia na Śląsku postanowili utrzymać jego niezmienne wydobycie, decydując się na budowę elektrowni na węgiel kamienny w innych lokalizacjach. Bełchatów… musiał poczekać.
Musiało więc upłynąć sporo czasu, aby ambitne plany ówczesnych władz PRL zaczęły nabierać realnych kształtów. W roku 1971 Prezydium Rady Ministrów podjęło decyzję w sprawie rozpoczęcia prac przygotowawczych do budowy kombinatu. Kolejne lata to dyskusje i narady nad wyborem dokładnej lokalizacji i opracowania technologii. Ze względu na ogrom inwestycji zdecydowano się na przygotowanie całej koncepcji gigantycznego kompleksu, która obejmowała dokumentację kopalni, elektrowni oraz inwestycji towarzyszących m.in. kolei, dróg, zaopatrzenia w wodę, a także kwestię budownictwa mieszkaniowego w pobliskim Bełchatowie. Przyjęte założenia zakładały wydobywanie przez kopalnię 40 mln ton węgla rocznie i budowę dwóch elektrowni: w Rogowcu i miejscowości Osiny. Pierwsza miała mieć osiem bloków o łącznej mocy 2800 MW, a druga sześć o mocy 2100 MW.
Rusza ogromna inwestycja
Ostateczna decyzja o budowie bełchatowskiego kompleksu zapadła w 1973 roku, który naznaczony był wielkim światowym kryzysem energetycznym za sprawą rosnących cen ropy. Było to powodem rewolucji energetycznej w wielu krajach. Wiele państw postawiło wówczas na węgiel. Każdy chciał bowiem zapewnić sobie bezpieczeństwo energetyczne, opierając je na własnych zasobach. Nie inaczej było w Polsce. To dało „zielone światło” do budowy górniczo-energetycznego kombinatu pod Bełchatowem. W 1975 roku powołano firmę „Elektrownia Bełchatów w Budowie”, a Rada Ministrów przyjęła uchwałę w sprawie budowy „Zespołu Górniczo-Energetycznego Bełchatów”. Ostatecznie zdecydowano, że „Elektrownia Bełchatów I” będzie miała 12 bloków o mocy 4320 MW. Podliczono koszt całego przedsięwzięcia. Budowa zakładu wraz z inwestycjami towarzyszącymi (m.in. bloki mieszkalne w Bełchatowie) miała pochłonąć... blisko 90 miliardów złotych (według stanu na 1978 r.).
W lipcu 1975 roku rozpoczęły się pierwsze wstępne prace w rejonie głównego budynku elektrowni, a w październiku wydano pozwolenie na budowę. To był jednak początek, bo ogrom całego przedsięwzięcia porażał. Na potrzeby kompleksu wywłaszczono kilkaset hektarów, a także wylesiono ogromne tereny pod budowę elektrowni oraz jej zaplecza. Musiały powstać sieci dróg, torów kolejowych, rurociągów i innych instalacji, które umożliwiłyby funkcjonowanie tak ogromnego placu budowy. Inżynierowie zmagali się z wieloma trudnościami, doskwierał też brak pracowników, których ściągano do Bełchatowa z całej Polski. Zaczęły się też opóźnienia, bo brakowało materiałów i urządzeń, które mozolnie sprowadzano na teren budowy. Prace posuwały się jednak do przodu. Powstał fundament pod ogromny kocioł w bloku nr 1, zaczęły się wykopy w miejscu, gdzie miała stanąć pierwsza z chłodni kominowych.
Budowniczy elektrowni osiedlają się w Bełchatowie
Do niewielkiego Bełchatowa zaczęli przyjeżdżać budowlańcy, energetycy, a także kolejni inżynierowie i wykwalifikowani specjaliści z najróżniejszych krańców Polski. Miasto zaczęło się rozrastać, tak jak ogromny kompleks energetyczny, który trzeba było zbudować od podstaw. W Bełchatowie niczym grzyby po deszczu w szybkim zaczęły powstawać całe osiedla mieszkaniowe, szkoły, zakładowe przedszkola i żłobki. Pierwszy blok mieszkalny na potrzeby załogi elektrowni powstał na ówczesnym osiedlu Świerczewskiego (dziś os. Żołnierzy POW). Jak policzono, w latach 1975-1993 zbudowano i przekazano do użytkowania łącznie 3107 mieszkań zakładowych, w tym też 70 w sąsiednim Piotrkowie.
Budowa elektrowni posuwała się wciąż do przodu. Rosły w oczach kolejne ogromne konstrukcje bloków energetycznych, gigantyczne kominy i masywne chłodnie kominowe. Dodatkowo powstać musiało też całe zaplecze kompleksu – dziesiątki budynków, urządzeń, instalacji. Ci, którzy budowali energetyczno-górniczy kombinat wspominają te chwile z sentymentem.
O budowie największej elektrowni w Polsce rozpisywały się gazety w całym kraju. Dziennikarze relacjonowali postępy prac w obszernych artykułach.
- Oglądamy plac budowy elektrowni Bełchatów I, zapoznajemy się z planami. Obiekt imponuje rozmiarami. Budynek o kubaturze 5,8 tys. m kw. będzie miał ponad 700 m długości i 130 m szerokości. Dwa kominy wystrzelą w górę na 300 m, a 6 wielkich chłodni kominowych, tak charakterystycznych dla pejzażu każdej elektrowni, sięgnie 132 m wysokości (…) Dziś Bełchatów zbiera siły. Mobilizuje odpowiednie środki organizacyjne, techniczne i materiałowe, umożliwiające nadrobienie istniejących opóźnień
„Życie Warszawy” 23.01.1979 r.
Pierwszy prąd z Bełchatowa
Postępom prac przyglądali się rządzący. Budowę wizytowali oficjele, a także przedstawiciele najwyższych władz PRL-u m.in. Edward Gierek czy Wojciech Jaruzelski. O ogromnej inwestycji co rusz informowano też w telewizji.
Ostatecznie pierwszy prąd z Bełchatowa popłynął 29 grudnia 1981 roku, czyli po siedmiu latach od rozpoczęcia budowy. Dokładnie o godz. 15.20 pierwszy oddany do użytku blok energetyczny o mocy 360 megawatów został włączony do krajowej sieci energetycznej.
- Wraz z wieloma osobami z montażu, rozruchu i eksploatacji jestem obecny w nastawni elektrowni. Panuje podniecenie. - Nic w tym dziwnego – mówi inż. Jędrzej Matak, zastępca kierownika rozruchu elektrowni – każda synchronizacja to szczególne przeżycie, tak dla ekip rozruchowych, jak i budowlanych. Przeżyłem już kilkanaście takich operacji m.in. w Kozienicach, ale każda z nich jest inna. Bełchatowski blok, choć prototypowy, zachowuje się bez zarzutu.
- Godzina 15.07 – turbina znów ma 3 tysiące obrotów na minutę. Inż. Piotr Prochowik wydaje odpowiednie polecenie do rozdzielni. O 15.20 rozlegają się brawa. Blok zsynchronizowany z krajową siecią.
- 30 megawatów na sieciowej – potwierdza przez telefon Tomasz Ciepierski, dyżurny ruchu elektrowni. Z Bełchatowa popłynął pierwszy prąd… W chwilę potem dyrektor elektrowni Tadeusz Kołcz składa meldunek ministrowi Górnictwa i Energetyki.
"Trybuna Ludu" - 30.12.1981 r.
Przez pierwsze dni świeżo oddany do użytku blok nie mógł jednak pracować na pełnych obrotach, trwały bowiem prace rozruchowe. Dopiero na początku 1982 roku moc turbogeneratora osiągnęła 200 megawatów. Budowa kolejnych bloków elektrowni wciąż jednak trwała i skończyła się dopiero w sierpniu 1988 roku, gdy do użytku został ostatni 12 blok. Co ciekawe, dokładnie 30 lat po oddaniu do użytku pierwszego z bloków w 2011 roku uruchomiony został blok 858 MW w elektrowni, który został „ochrzczony” czternastym, bo ówczesny prezes przyznał, że był przesądny i… pominął pechową „trzynastkę”.
Dziękujemy Elektrowni Bełchatów i PGE GiEK za udostępnienie historycznych zdjęć. W tekście wykorzystane zostały fragmenty monografii "Elektrownia Bełchatów 1973-1998"
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.